Oslo jest stolicą Norwegii i głównym miastem europejskim, rozciągającym się na północnym krańcu fiordu o tej samej nazwie i 40 przyległych wyspach. Pragmatyczne, niewiarygodnie drogie, skandynawskie powolne i znające swoją wartość Oslo od dawna i mocno ugruntowało swoją pozycję na liście najlepiej prosperujących miast na świecie, poważnie wyprzedzając takich „oligarchów”, jak szwajcarski Zurych i arabskie Abu Zabi pod względem liczby mieszkańców dochód.
Charakter Oslo jest powściągliwy, a nawet nieco chłodny, co nie przeszkadza mu w przyjmowaniu co roku tysięcy turystów, którzy przyjeżdżają tu, by powłóczyć się po galeriach sztuki, podziwiać poetyckie widoki jednego z najpiękniejszych fiordów w królestwie i spróbować swoich sił w sportach umiejętności na lokalnych stokach narciarskich.
Ponadto jest to jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie dbałość o środowisko podniesiona jest do rangi kultu. Tak więc zwyczajem jest również podróżowanie do Oslo, aby pooddychać powietrzem, które nie jest zepsute przez emisje przemysłowe i upewnić się, że zwykła woda płynąca z kranu jest w stanie nie być gorsza pod względem czystości i smaku od wody źródlanej.
Klimat Oslo jest typowo skandynawski, ze względu na bliskość Morza Północnego. Lato jest tutaj krótkie i bardzo skąpe w piękne słoneczne dni, dlatego średnia temperatura w lipcu rzadko przekracza +17 ° С. Ale w miesiącach zimowych lokalni mieszkańcy praktycznie nie spotykają się z taką koncepcją jak przeziębienie, ponieważ średnia temperatura norweskiego stycznia wynosi -3 ° С.
Jesień przychodzi do Oslo wcześnie i bardzo niechętnie opuszcza miasto, przez kilka miesięcy pokrywając miasto szarym niebem i niekończącą się serią mżawek.
Według skandynawskich sag Oslo zostało założone w 1048 roku przez króla Harolda Surowego. Do 1299 roku miasto rozrosło się na tyle i ładniej, że zasiadający wówczas na tronie Norwegii Hakon Święty postanowił uczynić je stolicą. Cóż, ponieważ w tym czasie centrum administracyjne królestwa było całkowicie drewniane, przez kilka stuleci jego mieszkańcy z godną pozazdroszczenia wytrwałością zajmowali się jedynie odbudową miasta po pożarach.
Ostatnią kroplą, która przelała cierpliwość zwykłych obywateli i monarchy był pożar z 1624 roku, który szalał przez kilka dni i doszczętnie zniszczył Oslo. Sfrustrowany takim stanem rzeczy król Chrystian IV przeniósł kolejną budowę z dala od historycznej osady, tym razem preferując „ognioodporne” budowle kamienne.
Tak więc w pobliżu twierdzy Akershus wyrosło odnowione Oslo, przemianowane na Christiania. Warto zauważyć, że do tego czasu kraj całkowicie utracił niepodległość, pełniąc rolę prowincji, która na przemian wchodziła w unię bądź z sąsiednią Danią, bądź ze Szwecją.
Christiania zaczęła rozwijać się przemysłowo na początku XVIII wieku, kiedy w kraju poważnie zaczęto budować statki i nawiązano międzynarodowe stosunki handlowe. Jednocześnie miastu udało się przywrócić pierwotną nazwę dopiero w 1925 roku, 19 lat po odzyskaniu przez Norwegię niepodległości.
Ale surowi potomkowie Wikingów zaczęli się naprawdę bogacić dopiero w drugiej połowie XX wieku, kiedy u wybrzeży Norwegii odkryto duże pole naftowe. To właśnie do tego okresu historycznego należy kardynalna zmiana wizerunku Oslo, które w niespełna pół wieku przekształciło się z szanowanego i nudnego skandynawskiego miasta w nowoczesną i kulturalną stolicę Europy.
Pomimo dość szacownego wieku, stolica Norwegii nie uderza w obfitość zabytków. Ma to jednak swoje zalety: zamiast być rozrzuconym po kilkudziesięciu widokach, turysta zawsze ma możliwość spokojnego i dokładnego przestudiowania już dostępnych opcji, nie zamieniając wycieczki w gorączkowe zbieranie wrażeń.
Tradycyjnie spacer po Oslo rozpoczyna się od ulicy Karla Johana, która stała się bardzo prostą linią łączącą po drodze Pałac Królewski, dworzec kolejowy i molo. To właśnie na Karl Johans Gate w grudniu ustawiana jest stołeczna choinka i zlokalizowana jest większość butików z pamiątkami.
Architektonicznym symbolem miasta, które zajmowało lewy brzeg fiordu Oslo, jest średniowieczna twierdza Akershus. Ludzie przyjeżdżają tu głównie po to, by obejrzeć ceremonię zmiany warty i pospacerować po pałacu fortecznym z jego misternymi renesansowymi wnętrzami.
W centrum Oslo, na placu Fridtjof Nansen, stoi lakoniczny budynek ratusza: siedziba rady miejskiej i budynek obsługujący główny ruch turystyczny. Nawiasem mówiąc, sylwetka tego surowego ceglanego budynku stała się powszechnie znana po przyznaniu w nim Pokojowej Nagrody Nobla.
Jednym z zabytków stolicy Norwegii pozbawionych (swoją drogą, zupełnie na próżno) uwagi jest katedra w Oslo. Na placu Stortorvet czai się skromny budynek zewnętrzny, słynący z niesamowitych witraży i koncertów muzyki organowej.
W miesiącach letnich najpopularniejszym miejscem w mieście jest budynek Metropolitan Opera, położony nad brzegiem zatoki. Zatrzymaj się tutaj, aby posłuchać klasycznych arii w nowej odsłonie, spojrzeć na poruszającą się rzeźbę „Morze Lodowe” i jednocześnie ustalić, gdzie poszło 500 mln euro, które według oficjalnych źródeł kosztowało budowę opery budżet miasta.
Spektakularne domy z XVII-XVIII wieku, w których osiedlała się niegdyś na wpół zubożała twórcza bohema, czekają na podróżnych w Darmstredet lub na Starym Mieście. Cóż, najbardziej romantyczny zielony zakątek Oslo znajduje się na Sars Street, gdzie główny ogród botaniczny kraju rozpościera swoje ogrody różane i egzotyczne szklarnie. Nieustanne odrodzenie panuje w Parku Vigelanda, który przyciąga turystów kolorowymi monolitami rzeźbiarskimi autorstwa Gustava Vigelanda i wieczornym pokazem świateł.
Dziedzictwa historycznego Oslo należy szukać nie na jego ulicach, ale w muzeach, gdzie roztropni Skandynawowie ukryli najcenniejsze artefakty i znaleziska archeologiczne.
Większość stołecznych ekspozycji poświęcona jest żegludze, co w ogóle nie jest zaskakujące: w końcu ojczyzna Wikingów. Aby zrozumieć, jak surowo norweska dusza jest przywiązana do morza, wybierz się na przejażdżkę rzecznym autobusem na półwysep Bygdö, gdzie znajduje się kilka muzeów tego kierunku.
Zajrzyj do Fram Museum i przejdź się po pokładzie legendarnego szkunera, którym niespokojny Roald Amundsen wyruszył na podbój bieguna południowego. Spacer pod półkolistymi śnieżnobiałymi sklepieniami Muzeum Okrętów Wikingów, gdzie przechowywane są trzy łodzie grobowe, które wraz ze swoimi wybitnymi właścicielami zatonęły na dnie morskim ponad 1000 lat temu i zostały stamtąd podniesione pod koniec XIX wieku.
Na gości Oslo czeka niebanalna ekspozycja w Muzeum Kon-Tiki, w którym znajduje się drewniana tratwa o tej samej nazwie. To właśnie na tej kruchej konstrukcji w 1945 roku grupa norweskich badaczy wyruszyła na surfowanie po Oceanie Spokojnym, próbując powtórzyć trasę starożytnych Polinezyjczyków, co najwyraźniej sprowokowało Fedora Konyukhova do jego kolejnych zapisów. Jest na co popatrzeć w Norweskim Muzeum Morskim, którego ekspozycje przybliżają zwiedzającym historię rozwoju rybołówstwa i wielorybnictwa w kraju.
Notorycznych „wizuali” i miłośników sztuk pięknych powitają muzea i galerie sztuki w Oslo. Spróbuj poświęcić czas na zwiedzanie bogactwa Galerii Narodowej, gdzie dzieła norweskich mistrzów malarstwa rozcieńczają płótna Gauguina, Picassa i El Greco.
Oto jedna z wersji legendarnego „Krzyku” Muncha, który w 1994 roku w tajemniczych okolicznościach został skradziony z galerii i równie tajemniczo do niej wrócił. A tak przy okazji, o Munchu: „mistrz malarstwa depresyjnego” w Oslo ma swoje muzeum, w którym eksponowana jest kolejna autorska kopia „Krzyku”, a także kilkaset innych obrazów wykonanych w sposób nie do końca typowy dla artysty.
Przodka współczesnych dywanów, tkanych kilka tysięcy lat temu, można zobaczyć w Muzeum Sztuki Stosowanej, aw Muzeum Sztuki Nowoczesnej Astrup-Fearnley można zobaczyć fantasmagoryczne kreacje współczesnych artystów i rzeźbiarzy. Prace Matisse’a, Picassa, Legera, Moore’a i Klee znajdują się w Centrum Kultury Henie-Unstad na przylądku Høvikodden, 12 km od centrum Oslo.
Wszystkich miłośników skandynawskiej klasyki zapraszamy na zwiedzanie Muzeum Henryka Ibsena przy ulicy o tej samej nazwie. To właśnie w tym budynku pisarz spędził ostatnie lata swojego życia i według miejskiej opowieści wypowiedział swoje tajemnicze umierające słowa.
Piękne słoneczne dni najlepiej spędzić w Norweskim Muzeum Etnograficznym, które jest niezwykle kolorowym historycznym miastem ze wszystkimi drewnianymi budynkami, warsztatami, przytulnymi gospodarstwami rolnymi i oczywiście mieszkańcami ubranymi w drobny mak.
Pomimo tego, że klimat Oslo nie sprzyja wypoczynkowi na plaży, nie przeszkadza to mieszkańcom. Sezon kąpielowy w tej części kraju rozpoczyna się w połowie maja i trwa do połowy sierpnia, dlatego w kilka ciepłych jak na norweskie standardy dni większość ludności pędzi nad morze, aby się opalać.
Najpopularniejszą plażą w Oslo nadal jest „Huk” na półwyspie Bygdøy. Linia brzegowa jest tu skalista, a brak miejsc piaszczystych rekompensują z nawiązką zielone łąki i trawniki. Dla tych, którzy przybyli nad morze „by zobaczyć innych i pokazać się”, odpowiednia jest północna część plaży, którą zajmowali nudyści.
Nawiasem mówiąc, leżaki i parasole nie są tu bardzo cenione, więc będziesz musiał opalać się na głazach i uciec przed słońcem pod drzewami rosnącymi wzdłuż wybrzeża. Na najbardziej reklamowaną plażę stolicy można dostać się autobusem (linia nr 30, przystanek „Teatr Narodowy”) lub łodzią (odjazd z nabrzeża Aker Brygge). Jeśli udasz się na północ od Hook, możesz natknąć się na spokojniejszą plażę Paradisbukta.
Swoich fanów mają też wyspy, gdzie kąpieliska wyposażone są w specjalne kabiny w stylu retro. Doskonałe warunki oferuje np. Songvann, którego wybrzeże wyróżnia się łagodnym spadkiem do morza i rozwiniętą infrastrukturą, ale lepiej wybrać się w poszukiwaniu plaż z miękkim białym piaskiem na Langoyene.
Między wyspami a Oslo kursuje prom, jednak aby się do niego dostać, trzeba najpierw znaleźć terminal Vippetangen na nabrzeżu Aker Brygge. Jedną z najpopularniejszych tras promowych jest linia nr 3, kursująca między stolicą a wyspami Hoveda, Linda i Nakholmen.
Drugim nałogiem każdego Norwega (pamiętajmy, że potomkowie Wikingów mieli, mają i zawsze będą mieć morze na pierwszym miejscu) jest muzyka. Umownie wszystkich mieszkańców stolicy Norwegii można podzielić na tych, którzy śpiewają i tych, którzy słuchają.
Jednak zarówno pierwszego, jak i drugiego łączy wspólne zamiłowanie do wszelkiego rodzaju koncertów, więc życie muzyczne w Oslo jest więcej niż bogate. „Oya”, „Norwegian Forest”, „Inferno” – te i kilka innych mniej znanych festiwali muzycznych i performatywnych odbywają się corocznie w miejscach stolicy.
Pod koniec maja każdy wolny obywatel nagle przypomina sobie, że w jego żyłach płynie krew nieustraszonego Eryka Rudego i pędzi pod mury twierdzy Akershus, gdzie rozpoczyna się coroczny festiwal kultury średniowiecznej.
W nocy 24 czerwca cała Norwegia obchodzi dzień św. Jana Chrzciciela: aby rozpalić swoje rytualne ogniska i wziąć udział w wielkim pokazie ognia, mieszkańcy stolicy tradycyjnie gromadzą się na wzgórzu Holmenkollen.
Narciarstwo w ojczyźnie Wikingów to już nie sport, a styl życia. W samym Oslo można znaleźć około 2600 specjalnie wyposażonych stoków. Większość metropolitalnych narciarzy woli doskonalić swoje umiejętności w Trivann Park (dzielnica Holmenkollen), na terenie którego znajduje się 18 tras zjazdowych o różnym stopniu trudności.
Możesz je podbijać od wczesnego rana do późnej nocy, dzięki ultranowoczesnemu systemowi oświetlenia torów. Wpadają tu także snowboardziści, dla których w Trivanie zbudowano całkiem przyzwoity halfpipe.
Park obsługiwany jest przez 11 wyciągów i jeden ekspresowy. Nawiasem mówiąc, podstaw jazdy na nartach można nauczyć się na miejscu: w Trivanie jest 5 szkół sportowych, w których naucza się tej dyscypliny na dość wysokim poziomie.
Otóż tym, którzy nie mają nic wspólnego z nartami, możemy polecić wejście na skocznię narciarską Holmenkollen, z której tarasu widokowego otwiera się zapierająca dech w piersiach panorama na niższy poziom torów, na których rywalizują biathloniści, oraz okolice parku. Dzienny karnet do ośrodka narciarskiego dla osoby dorosłej kosztuje 430 koron, dla dziecka – 340 koron.
Dziwne, ale w jednej z największych – terytorialnie – stolic Europy mieszka zaledwie 634 tys. osób. O relatywnie małej liczbie lokalnych mieszkańców można się jednak domyślić, gdy znajdziesz się na ulicach miast, gdzie nie ma nawet śladu tego niekończącego się przepływu ludzi, który od dawna jest cechą charakterystyczną dużych europejskich miast.
W Oslo dominuje umiar, solidność i niespieszne czerpanie radości z życia. Po części taką wewnętrzną harmonię tłumaczy sytuacja finansowa lokalnych mieszkańców: od kilkudziesięciu lat Norwegia nie opuszcza pierwszej dziesiątki najbogatszych krajów świata, zostawiając za sobą tylko takie monopole naftowe jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt i Stany Zjednoczone.
Jednocześnie potomkowie samych Wikingów nie są obcy pewnym wewnętrznym sprzecznościom. Jako obrazowy przykład można przytoczyć fakt, że w Oslo oprócz podziału administracyjnego istnieje również podział społeczny. Pomimo tego, że „mierzenie” dochodów w królestwie uważane jest za złą formę, samo Oslo od prawie stu lat dzieli się na elitarną – zachodnią i robotniczo-emigracyjną – wschodnią część.
I jeśli pierwsza to przyjemna okolica pełna przytulnych domków należących do bogatych Norwegów, to druga zabudowana jest typowymi nudnymi wieżowcami, w których tłoczą się rodziny biednych imigrantów.
Pod każdym innym względem Oslowianki można nazwać typowymi Skandynawami: praktycznymi, ściśle mierzącymi emocje, kochającymi sport i wycieczki na łonie natury, lekką obsesją na punkcie naturalnych materiałów, oddawaniem butelek do punktów recyklingu, by nie szkodzić środowisku – generalnie prawda patriotów swojego kraju o szczególnej, niepodobnej do żadnej innej, mentalności.
Po Oslo możesz poruszać się autobusem, tramwajem lub metrem, najważniejsze jest wcześniejsze wykupienie jednorazowej karty podróżnej. Można go znaleźć w automatach biletowych, kioskach prasowych i sklepach, takich jak 7/11. Bilet liczony na 1 godzinę jazdy po stolicy kosztuje 32 korony. Można go również kupić u kierowcy komunikacji miejskiej, ale w cenie 50 NOK.
Bilet dzienny kosztuje 90 koron, bilet tygodniowy kosztuje 240 koron. Obowiązuje 50% zniżka na bilety dla dzieci i emerytów. Nawiasem mówiąc, pomimo niezbyt atrakcyjnych cen transportu publicznego, drożej jest jeździć po Oslo „zającem”: kary dla gapowiczów są tutaj po prostu wygórowane – od 750 do 900 NOK.
Doskonałą opcją na krótką wycieczkę po kultowych miejscach Oslo są autobusy City Sightseeing Oslo. Przemierzają ulice miasta tylko w szczycie sezonu – od kwietnia do września, od 9:30 do 17:00 i zatrzymują się w najbardziej zapadających w pamięć miejscach. Koszt takiej mini-wycieczki to 300 koron. Za 215 koron można podziwiać widoki na miasto z łodzi City Cruise wypływających z nabrzeża (punkt orientacyjny – opera ) i kursujących wzdłuż fiordu Oslo od 9:45 do 15:45.
Taksówki w stolicy Norwegii to bardziej luksus niż środek transportu. Klasyczna taryfa lokalnych firm taksówkowych to 43 koron za wezwanie samochodu, a następnie 13,5 koron za każdy kilometr drogi według licznika. Co więcej, wieczorem i nocą, a także w święta stawka może się niemal podwoić.
Można poddać się ekomanii kraju i wypożyczyć rower. Głównymi firmami posiadającymi lokalne punkty wynajmu są Oslo Bysykkel i Viking Biking. Ceny wynajmu są dalekie od przystępnych. Aby pojechać rowerem do Oslo Bysykkel, trzeba będzie kupić kartę turystyczną w Biurze Informacji znajdującym się w Ratuszu. Koszt 24-godzinnej karty wynosi 100 CZK plus kaucja zwrotna w wysokości 3400 CZK.
I nawet przy tak poważnych cenach podróżnik będzie mógł jeździć tylko w obrębie Oslo. Viking Biking rządzi się swoimi prawami: klienci nie są ograniczeni w wyborze tras, a wypożyczenie roweru na 24 godziny kosztuje 200 koron. Ponadto pobierana jest opłata w wysokości 125 EEK za każdy dzień użytkowania pojazdu poza wskazany przedział czasowy.
W Oslo praktycznie nie ma korków, więc poruszanie się po stolicy Norwegii samochodem jest przyjemne i interesujące. Możesz wynająć samochód bezpośrednio na lotnisku w Oslo, gdzie znajdują się największe biura wynajmu – Europcar, Hertz, Avis.
Średni koszt dnia wynajmu samochodu klasy ekonomicznej to 900 EEK. Ceny benzyny na lokalnych stacjach benzynowych są zwykle utrzymywane w granicach 16 koron za litr, olej napędowy jest nieco tańszy – 14,5 koron. Będziesz także musiał zapłacić za parkowanie od 30 do 40 koron za godzinę.
Miejsca parkingowe oznaczone są kolorem żółtym, szarym i brązowym, co symbolizuje czas, na jaki pozostawiono samochód – 1, 2, 3 h. Jeśli planujesz spędzić noc, rozsądniej jest skorzystać z parkingu podziemnego za 180-360 EEK na dzień. Właściciele opon z kolcami, którzy chcą wjechać do Oslo, będą musieli uiścić tradycyjną opłatę w wysokości 35 koron (450 koron miesięcznie) lub zapłacić grzywnę w wysokości 750 koron. Możesz porównać ceny i zarezerwować samochód za pomocą serwisu Rentcars.com.
Aby zminimalizować koszty komunikacji komórkowej w Oslo, lepiej kupić kartę SIM od jednego z lokalnych operatorów – NetCom, Telenor, Lebara Mobile. Na przykład ta sama Lebara Mobile ma plan taryfowy MyCall (cena pakietu startowego to 49 EEK), zgodnie z którym połączenia na terenie Norwegii kosztują 0,49 EEK.
Jednocześnie, jeśli dzwonisz z MyCall do MyCall, opłata jest naliczana tylko za połączenie. W przypadkach, gdy potrzebny jest mobilny Internet, możesz podłączyć pakiet za 1, 3, 6, 10 GB ruchu za odpowiednio 79, 149, 219, 299 EEK. Lokalne karty SIM można kupić w salonach firm komórkowych, sklepach typu 7/11, kioskach z czasopismami i na stacjach benzynowych.
W Oslo wszystko jest drogie – od mieszkań po mandaty i transport publiczny, więc pierwszym problemem, z jakim boryka się budżetowy podróżnik, który trafia do stolicy Norwegii, jest kwestia oszczędności. Doświadczonym turystom zaleca się zabranie ze sobą suchych racji żywnościowych, aby przynajmniej nieznacznie obniżyć koszty żywności, które z reguły „pochłaniają” większość rezerw gotówkowych.
Ta sama zasada obowiązuje w przypadku papierosów i alkoholu: kupowanie ich na miejscu jest skrajnie nieopłacalne: dużo rozsądniej jest zaopatrzyć się we wszystko, czego potrzebujesz jeszcze przed wyjazdem. Ponadto Norwegia szczyci się wyjątkowo wysokimi podatkami VAT, dlatego warto szukać pamiątek w sklepach obsługujących system Tax Free w Oslo.
Możesz zdobyć zniżkę w sklepie spożywczym za kilkanaście lub dwie korony, przekazując butelki. To raczej forma ekstremalnego oszczędzania, ale pocieszyć można się faktem, że w Norwegii ten rodzaj aktywności nie kojarzy się z marginalnym stylem życia. Co więcej, nawet bardzo zamożni mieszczanie nie wahają się oddać tutaj szklanych pojemników.
Jeśli Twój minimalny plan podróży obejmuje zwiedzanie muzeów i wystaw, warto kupić kartę turystyczną Oslo Pass, która jest ważna przez 24, 48 i 72 godziny i daje prawo do:
24-godzinny Oslo Pass kosztuje 385 NOK, 48-godzinny Oslo Pass to 595 NOK, a 72-godzinny Oslo Pass to 745 NOK. Istnieją znaczne zniżki dla dzieci i emerytów (dzieci – 210, 295, 370 koron, turyści powyżej 67 roku życia – 315, 475 i 595 koron).
Oprócz przyjemności kulturalnych, Oslo Pass może zapewnić również praktyczne korzyści, takie jak oszczędność pieniędzy w restauracji lub sklepie. Kartę turystyczną można kupić w punktach informacyjnych bezpośrednio na lotnisku, na Dworcu Centralnym, na nabrzeżu Aker Brygge, w muzeach i hotelach (nie wszędzie) lub zamówić na oficjalnej stronie internetowej.
Jednym z najbardziej prestiżowych hoteli w Oslo jest Grand Hotel. Instytucja działa od 1874 roku i oferuje swoim klientom dogodną lokalizację (500 m do pałacu królewskiego, kilka kroków do metra), centrum spa oraz ekstrawagancki bar na dachu.
Cena za pokój odpowiada poziomowi placówki – od 2281 koron za standardowy pokój dwuosobowy z jednym łóżkiem. Podobny pokój dwuosobowy ze śniadaniem w kolejnej „piątce” Oslo – Lysebu Hotel będzie kosztował około 2558 EEK. Cechą instytucji jest własna piwnica z winami i malownicze naturalne widoki, ponieważ hotel położony jest na wzgórzu Tryvannshuiden.
Z prostszych opcji zlokalizowanych w centrum Oslo można wymienić Smarthotel Oslo, Anker Hotel, First Hotel Millenium, Citybox Oslo, skromny pokój, w którym będzie kosztować 1017 koron. Jeśli masz w portfelu dodatkowe 800 koron, spróbuj wynająć kawalerkę wyposażoną w aneks kuchenny i prywatną łazienkę.
Ci, którzy chcą maksymalnie obniżyć koszty utrzymania mieszkania, czekają na miejskie hostele, w których żądają od 660 do 720 koron za pokój dwuosobowy z łazienką. Należy jednak pamiętać, że zwykle sprawa nie ogranicza się do tej kwoty, ponieważ w takich miejscach zwyczajowo dodatkowo „sprzedaje się” pościel i ręczniki gościom za 45-70 koron za osobę.
Prosta, satysfakcjonująca, ale bez udziwnień i nieco prowincjonalna – tak można opisać kuchnię norweską. Z jedzeniem surowi Skandynawowie nie są specjalnie mądrzejsi, preferując proste i wysokokaloryczne jedzenie od wszelkiego rodzaju przysmaków.
Aby zrozumieć kulinarny kierunek, w jakim pracują norwescy szefowie kuchni, wystarczy zamówić lutefisk (naczynie z namoczonego w roztworze sody, umytego w wodzie i suszonego dorsza), smażoną dziczyznę, słodki kozi ser geytust, forikol (dosłownie w kapuście), kluski ziemniaczane i śledzie.
Śniadania w większości hoteli i kwater prywatnych w Oslo coraz bardziej zbliżają się do wersji angielskiej – bekon, jajecznica, sery, dżemy i ta sama kawa, którą Norwegowie pochłaniają niemal w wiadrach. Na pełny posiłek mieszkańcy stolicy wolą nie rozpraszać się, zadowalając się tradycyjną kanapką (smorbred).
Ceny w restauracjach specjalizujących się w kuchni narodowej w Oslo są ponadprzeciętne (przeciętny rachunek za skromny lunch w przeciętnej kawiarni to 160 koron), a napiwki są zazwyczaj wliczone w rachunek. Wschodnioazjatyckie jedzenie uliczne trochę ratuje sytuację.
W mieście można zjeść kebaba lub hamburgera za 45-100 koron. Najtańszym sposobem na wyżywienie w Oslo jest samodzielne gotowanie lub urządzanie małych pikników w pobliskich parkach. Cóż, możesz zaopatrzyć się w stosunkowo niedrogie produkty w supermarketach, takich jak Rimi i KIWI.
Może się przydać: większość sklepów spożywczych w Oslo jest zamknięta w niedziele. A w tych zakładach, w których ta zasada nie obowiązuje, ceny towarów z reguły rosną prawie dwukrotnie.
W Oslo są dwie opcje zakupów:
Główną arterią handlową stolicy Norwegii jest ulica Karla Johana. To właśnie w jej sklepach kupuje się lwią część pamiątek, wywożonych przez turystów z Norwegii. Pełno tu zarówno malutkich sklepików, jak i dużych centrów handlowych typu Byporten, OsloCity, Steen&Strom, EqerKarlJohan. Młodzi ludzie zazwyczaj preferują ulice Bogstaveien i Hegdehogsveien, gdzie zgrupowane są niedrogie sklepy odzieżowe, takie jak H&M, ZARA, MEXX, przyciągające produkty dobrej jakości i przystępne ceny.
Jeśli szukasz designerskich rzeczy, powinieneś wpaść do dzielnicy Grunerlökka. Sprzedają tu głównie kreacje lokalnych krawców, których wyróżnikiem jest niezwykle niestandardowe podejście do krawiectwa.
Zakupoholicy o solidnych dochodach zwykle gromadzą się w okolicy Frogner, ponieważ ceny lokalnych antyków i designerskich mebli idą w górę. Na Grenlandii większość sklepów jest własnością imigrantów, więc zwyczajowo przyjeżdża się tu na egzotyczne zakupy. Miłośnicy rzeczy „z historią” z pewnością wyłowią coś dla siebie na stołecznych pchlich targach (Vestkantorget, Slurpen).
No oczywiście trolle, na które szał powoli przeradza się w masową histerię, jeśli takie określenie ogólnie pasuje do pragmatycznych i skąpych emocji Skandynawów. Nawiasem mówiąc, przedsiębiorczy sprzedawcy tych małych dziwaków zapewniają, że lepiej kupować je parami – a właściciel sklepu ma dodatkowe pięćdziesiąt koron, a trolle się nie nudzą. Dobrym rozwiązaniem jest też wełniany sweter z klasycznym wzorem jelenia, ale pamiętaj, że odpowiedni sweter kosztuje 1800-2700 kr.
Biżuteria srebrna wykonana w celowo rękodzielniczym stylu oraz przedmioty gospodarstwa domowego malowane techniką dekoracyjno-artystyczną rosemaling wyglądają bardzo niebanalnie. Tańsze opcje pamiątek w Oslo obejmują produkty z symbolami Wikingów, naturalne wełniane rękawiczki i skarpetki oraz narodowe chodaki. Ser Brunost, cukierki solne Lacris i legendarny Aquavit nadają się jako oryginalne jadalne prezenty.
Poza tym w Oslo są świetne sklepy z odzieżą sportową i sprzętem wędkarskim, w których można zaopatrzyć się w doskonały sprzęt treningowy i prawdziwe norweskie wędki spinningowe. Otóż propozycją dla pięknych pań są perfumy norweskich marek Geir Ness i Moods of Norway.
Używamy plików cookies, aby zmaksymalizować doświadczenie użytkownika. Odwiedzając stronę, akceptujesz zasady korzystania z plików cookies.
Polityka Prywatności